Murale, graffiti i reklamy otaczają nas z wszystkich stron. Niektóre ciekawe, inne takie sobie, albo wręcz szpecące. Jak to wygląda w śląskich miastach ? Zaczynamy od Sosnowca – nie pamiętam w których miejscach zrobiłem większość zdjęć…
Zapewne niektórzy pamiętają tę prostą, ale śmieszną kreskówkę (La Linea)
Ministerstwo Śledzia i Wódki – lokal należący do sieci inspirowanych klimatem PRL-u
Na koniec informacja dla klientów – można i tak… zawsze to inaczej 🙂
A to już Katowice z okna pociągu…
To zdjęcie przypomina mi graficzny adres jednego z osiedli w Lubinie
Na koniec wiadukt w Siemianowicach Śląskich, który służy jako tablica korespondencyjna…
Podobny post zamieszczałem kiedyś z miasta Łodzi (link)
Znajomi, u których kwaterowałem zabrali mnie do młyna, gdzie się zaopatrują w mąkę. Z Dąbrowy Górniczej przejechaliśmy spory kawałek, minęliśmy Sławków i bocznymi drogami dojechaliśmy do jakiejś mieściny. Dopiero później dowiedziałem się, że ta mieścina to Okradzionów – peryferyjna dzielnica Dąbrowy Górniczej – oddalona w linii prostej o 14 km od centrum. A więc z Dąbrowy przez Sławków, z powrotem do Dąbrowy 🙂 W Okradzionowie jest czynny młyn wodny, który produkuje mąkę, kaszę, otręby – można je tutaj kupić bez dodatków i ulepszaczy. Młyn napędzany kołem wodnym, powstał w latach 1870 – 1780. Po II wojnie drewniany budynek został zastąpiony murowanym, który istnieje do dziś
Biała Przemsza – źródło energii dla młyna. Niestety nie ma tutaj charakterystycznego, dużego koła wodnego – konstrukcja napędu została zmieniona
Dostałem pozwolenie na zrobienie zdjęć wewnątrz. Prawie wszystko jest tu drewniane, także skrzypiąca podłoga. Specyficzny zapach mąki i szum pracujących urządzeń. Niektóre są jeszcze przedwojenne…
Więcej o młynie i jego historii można przeczytać tutaj. Znalazłem też ciekawy film o młynie w Okradzionowie (od 3 minuty)
Olkusz – nie spodziewałem się, że tutaj będę, ale trafiła się okazja, więc skorzystałem. Z Sosnowca, gdzie miałem nocleg, jest to dosłownie „rzut beretem”, czyli jakieś 25 km. A więc ponadplanowo zwiedziłem trochę województwa małopolskiego. Olkusz liczy sobie prawie 35 tys. mieszkańców, w mieście ruch jest więc całkiem spory. Oto dzień powszedni, w godzinach południowych. Jedna z głównych ulic śródmieścia – ul. Kazimierza Wielkiego
Ludzie – jak wszędzie – chodzą, stoją albo jadą. Każdy ma swój cel, jedni się śpieszą inni spacerują. Ten oto – akurat stoi. Rycerz, strażnik pilnujący miasta w miejscu, w którym dawno temu była Brama Krakowska
Ale ulicą Krakowską ludzie przede wszystkim chodzą, wszak jest to deptak. Nawet jest tutaj pomnik wędrowca
Stoją również autobusy na olkuskim dworcu. W oczy rzuca się ciekawy szyld – niczym nazwa przystanku: SZEWC 🙂 A nawiązując do nazwy miasta: pochodzi prawdopodobnie od imienia Hilke. Od czasów średniowiecznych ewoluowała w zapisach: Lcuhs, Hilcus, Helcus, Ylcus, Elcus, Olkusch, Ilkusz i wreszcie Olkusz
Na Rynku w Olkuszu podobnie: chodzą…
… i jeżdżą… taksówki o charakterystycznych barwach, w drobną szachownicę
Talerze z kwiatami ubarwiają Rynek. Gdy zrobi się zdjęcie blisko takich kwiatów – wtedy betonu wydaje się jakby mniej…
Urząd Miasta na tle bazyliki
Początek miastu dała założona tu osada górnicza. Już od czasów średniowiecznych wydobywano w pobliżu ołów i srebro. Gdy zasoby się wyczerpywały, coraz bardziej zbliżano się do miasta, aż zaczęto drążyć szyby nawet w jego centrum, o czym świadczą ich pozostałości w piwnicach niektórych kamienic. Poza tym po środku Rynku stał kiedyś średniowieczny ratusz, który również usytuowany był nad dawną sztolnią kopalnianą. Podziemne resztki ratusza odkryto podczas remontu Rynku w 2010/2012 roku. To co uratowano, dostępne jest do zwiedzania – nawet można wejść do podziemi (link). A obecnie wygląda to tak:
Aż szkoda, że miałem tak mało czasu na bliższe zwiedzenie Olkusza 😦
Blog o rodzinnych podróżach- tych całkiem bliziutkich i tych troszkę dalszych. Gdyńska rodzina- rodzice i troje dzieci (2004,2006, 2009) wędruje przede wszystkim po Polsce, ale nie tylko i opisuje swoje doświadczenia.