Od pewnego czasu fascynowała mnie Kraina Wygasłych Wulkanów. A ponieważ mieszkam nie tak daleko od niej – jakieś 100 km, postanowiliśmy wybrać się tam z żoną. Taka jednodniowa wycieczka…
To prawda, że w Polsce były kiedyś wulkany, które buchały lawą i dymem, ale wygasły jakieś 4 mln lat temu. Sporo z nich znajduje się na Pogórzu Kaczawskim (w woj. dolnośląskie) a największy wulkan położony jest 12 km na południowy – wschód od Złotoryi. Ta góra – to Ostrzyca Proboszczowicka i ma wysokość 501 m. n.p.m. Tak naprawdę to jest tylko rdzeń wulkanu, bo był on kiedyś znacznie wyższy. Ale pięknie prezentuje się na prawie płaskim terenie.
Wulkan objechaliśmy niemal dookoła – oto jego północno – wschodnia strona, w okolicy wsi Pielgrzymka. Pogodę zapowiadano słoneczną. I rzeczywiście, chmur nie ma, a to białe niebo wynika z jakiegoś zamglenia albo zapylenia 😦
Ostrzyca widziana od południa – zdjęcia z drogi Proboszczowice – Bełczyna
Szczyt w przybliżeniu, gdzie widać stojącego turystę. Godzinę wcześniej my też tam byliśmy – zdjęcia w następnym wpisie
I jeszcze zachodnia ściana wulkanu – między Bełczyną a Radomiłowicami
Z miejscowości Proboszczów prowadzi droga dojazdowa do podnóża Ostrzycy. Po przejechaniu 1400 m widoczna za zdjęciach droga kończy się parkingiem – dalej trzeba iść pieszo (ewentualnie jechać rowerem)